Ostatnio ze względów organizacyjnych (Kamila nie było, ja d pracy wychodzę po 6, a młoda w przedszkolu jest od 8, więc tak jakby brakło nam 1,5 godziny ;p) Hania była ze mną w pracy.
Trudy wczesnego wstawania miały być sowicie wynagrodzone, jednak plany pokrzyżował nam padający od rana deszcz. Więc wylądowałyśmy… na wystawie klocków LEGO w Katowicach 😉
Szczerze napiszę, że mnie klocki Lego jakoś specjalnie nie pociągają. Wolę inne zabawy 😉 Ta wystawa, choć niby największa w Polsce, też jakaś bardzo duża wg mnie nie jest. No ale Hania widziała bilbordy, więc kojarzyła, ze w Katowicach wystawę można zobaczyć.
To było fajne, śnieg jak w środku zimy. Tak akurat pasuje do zbliżającej się Wielkanocy 😉
Wrażenie robił też zbudowany z klocków najwyższy człowiek świata. Ponad dwie i pół Hani (albo Hania i ja ;)).
Na wystawie Hania była też w wakacje (klik). Kilka budowli się powtórzyło (miniatury budowli z całego świata, robot-wąż, stadion narodowy…), co mnie się bardzo nie podobało. Mała była też trochę zawiedziona małą ilością ruchomych budowli. Pomimo tego wystawa naprawdę ma powodzenie. Byłyśmy w piątek ok. 15.00 i było naprawdę sporo osób. Nawet sobie nie próbuję wyobrazić jak tam jest w weekendy 😉
* * * Informacje praktyczne: Wystawa klocków Lego, Galeria Katowicka (II piętro), ul. 3 Maja 30, Katowice, www.wystawaklockow.pl Wystawę można oglądać do 26 kwietnia 2015 r. Czynne codziennie od 9.00 do 21.00. Ceny biletów uzależnione są od godziny zwiedzania (10-18 zł), nie ma ulg dla dzieci (tylko te nie mające 95 cm wzrostu wchodzą za darmo).
Przyznaję, ja za dużo nie wiedziałam. Ostatnio czytałam bardzo fajną książkę (Pierony. Górny Śląsk po polsku i niemiecku – polecam) i się trochę zainteresowałam tematem. Otwarte w październiku 2014 r. Muzeum Powstań Śląskich bardzo się przyczyniło do podwyższenia poziomu mojej wiedzy. Hania oczywiście na taką dawkę (a raczej kaliber) historii jest za mała, ale multimedia i dedykowana dzieciom trasa zwiedzania (myślę, że odpowiednia już dla dzieci z wczesnej podstawówki) i jej się podobały. Niewątpliwą zaletą naszej wizyty (piątkowe popołudnie) było też to, że byliśmy jedynymi zwiedzającymi. W sumie zaczynamy się do tego przyzwyczajać.…
Dziś druga część atrakcji Zakopanego (pierwsza była tu). Wystawa klocków LEGO krąży po Polsce już od jakiegoś czasu. Całe wakacje jest m. in. w Zakopanem – sukces frekwencyjny ma więc zapewniony 😉
Szczerze mówiąc myślałam, że wystawa będzie większa. W końcu na stronie organizatorów jest napisane, że budowle są zrobione z kilku MILIONÓW klocków. Pomimo mojego początkowego zniechęcenie spędziliśmy tam sporo czasu. Dzieciom się podobało.
Nie jestem fanką klocków i nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jest ich aż tak wiele rodzajów. Na wystawie były klockowe budowle, wierne kopie najsłynniejszych budynków świata. Były klockowe potwory, odtworzone sceny z filmów, historii, czy (największa gablota) wielka bitwa. Szczególnie ta ostatnia robiła naprawdę duże wrażenie.
Najwięcej czasu spędziliśmy przy gablocie z pociągami. Po pierwsze dlatego, że Tymon – najlepszy kolega Hani – je uwielbia. Po drugie – pociągi jeździły! Wystarczyło nacisnąć przycisk. No i tak naciskali, naciskali i nie dopuszczali innych dzieciaków 😉
* * * Informacje praktyczne: Wystawa klocków LEGO, Dolna Rówień Krupowa (tuż przy Krukówkach), Zakopane, www.wystawaklockow.pl Wystawę można oglądać do końca wakacji. Godziny otwarcia: pn-pt: 10.00-20.00, sb-ndz: 10.00-21.00. Bilety od 8 do 12 zł w zależności od dnia i godziny. Dzieci do 95 cm wzrostu wchodzą za darmo (nie wiem jakim cudem, ale Hania się załapała ;p).
Oj dawno nas nie było w muzeum. Mieliśmy być tam dużo wcześniej, ale… zastaliśmy zamknięte drzwi:( Szkoda tracić nerwów na opisywanie tego dnia (co nieco zdradziłam tu). Napiszę tylko, że Hani było bardzo przykro, w aucie długo nam płakała, w końcu mama obiecała jej świetną zabawę i oglądanie wielu fajnych zabawek. Tak więc MUSIAŁAM wybrać się z nią do Katowic jeszcze raz. No musiałam… Pojechałyśmy (z Hubciem, Bartusiem i ciocią Justyną – dziękujemy za towarzystwo 😉 ) pociągiem, od razu była więc przygoda.
W Muzeum Śląskim byliśmy pierwszy raz. Przyciągnęły nas tam lalki. I samochodziki. I pluszowe misie. Słowem – dzieciństwo przedstawione na wystawie Lalki, misie i koniki… towarzysze dziecięcych zabaw.
Niestety tego dnia Hania była marudna i średnio z wycieczki się cieszyła (szkoda, że zaczęła to okazywać dopiero w Katowicach, mogłyśmy przecież zostać w domu), w muzeum byliśmy więc krótko. Mnie się podobało, wiele z przedstawionych zabawek pamiętałam z dzieciństwa. Hani najbardziej podobały się… kolorowe schody. No cóż, o gustach się nie dyskutuje 😉
Mimo wszystko trochę zabawek młoda obejrzała, znalazła nawet kilka takich jakie sama ma (puzzlowe zwierzątka, bączek, no i oczywiście misie). Część jej się podobała, część nie za bardzo (bo były takie mało kolorowe).
Mnie podobały się zdobiące ściany zdjęcia. Teraz już takich nie ma, a szkoda 😉
Niektóre zabawki były naprawdę stare (najstarsze z XIX w.), ale były też takie, które pamiętam z dzieciństwa (a więc lata ’80 XX w.). Były zabawki najprostsze jak samodzielnie wykonane statki, były misternie robione przez rzemieślników pojedyncze egzemplarze, były w końcu zabawki wykonywane seryjnie.
A te ludziki Hania od razu skojarzyła z przychodnią i szczepieniami 😉 U waszych pediatrów też wiszą?
W pewnym momencie (chyba słysząc narzekania dziecka mego) pilnujący ekspozycji muzealnik w pewnym momencie się zaktywizował i co nieco o zbiorach nam opowiedział. Dlatego mogę wam pokazać najstarszą na wystawie zabawkę – karocę z XIX wieku i ponad 100-letniego misia.
Ja szczerze przyznam, że o wystawie słyszałam wiele dobrego i… spodziewałam się, że jest ciut większa 😉 Zabawek było dość dużo, ale jednak czuję jakiś niedosyt. A może to przez to podejście Hanki? Sama nie wiem.
* * * Informacje praktyczne: Muzeum Śląskie, Aleja Wojciecha Korfantego 3, Katowice, www.muzeumslaskie.pl Godziny otwarcia: wtorek-piątek: 10.00-17.00, sobota-niedziela: 11.00-17.00.
Wystawę czasową Lale, misie, koniki… towarzysze dziecięcych zabaw można oglądać do 31 sierpnia 2014 r.
W zeszłym tygodniu, z racji pięknej pogody i mojego zdenerwowania, że w przedszkolu Hanka nie wychodzi codziennie na dwór, zrobiliśmy sobie (znaczy ja i dzieci, tata w pracy ;p) małą lokalną wycieczkę. Było bardzo fajnie, szczególnie, że pojechaliśmy… autobusem! Ponieważ przejechaliśmy przystanek, jechaliśmy kolejnym, żeby dostać się tam, gdzie zawieść miał nas ten pierwszy 😉 No i wracaliśmy też autobusem, więc mała ma już nadrobione km na kolejne miesiące (nie mówiąc już o Hubercie, który tym środkiem transportu przemieszczał się po raz pierwszy i był bardzo dzielny). No ale nie o transporcie publicznym miało być 😉
Pretekstem naszej wycieczki była wystawa Lalki świata, którą do połowy marca można oglądać w jastrzębskiej Galerii Historii Miasta. Mieści się ona w starym parku zdrojowym (tak, tak, typowo śląskie i górnicze Jastrzębie było kiedyś nieźle prosperującym zdrojem…), zwiedzanie można więc połączyć ze spacerem w pięknych okolicznościach przyrody 😉 Tak też zrobiliśmy.
Pierwsze wrażenie było niestety złe… Budynek galerii w ogóle nie jest przystosowany dla wózków, trzeba więc było je wnieść po schodach.
Na szczęście miła obsługa wewnątrz złe wrażenie skutecznie zatarła. Panie były bardzo pomocne, a gdy jedna z nich zobaczyła, że motamy dzieci (tzn. ja Huberta, a koleżanka Tośkę) w chusty od razu pokazała nam… zachustowaną lalkę 😉 Oprócz niej na wystawie zobaczyć można ponad 170 innych lalek z naprawdę całego świata. Były lalki polskie, rosyjskie, hiszpańskie, afrykańskie. Były laki”tradycyjne”, takie jakie znamy z naszego dzieciństwa, były też bardziej „egzotyczne”, wykonane z innych niż szmatki czy plastik materiałów (np. z liści kukurydzy). Każda z nich reprezentowała oryginalną kulturę kraju, z którego pochodziła. Zobaczyliśmy więc i lalkę-krakowiankę, i lajkonika. Były matrioszki, tancerka flamenco i członek londyńskiej gwardii królewskiej. Była lalka-Żyd i lalka-Eskimos 😉 Zresztą, nie ma co opisywać, najlepiej zobaczyć zdjęcia (a jeszcze lepiej – wybrać się osobiście!).
Mnie bardzo się podobał sposób ekspozycji lalek – umieszczenie ich w pomalowanych na różne kolory skrzynkach było strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu wystawa była „mniej muzealna” (choć niektóre, te najmniejsze laleczki były jednak za szybami) – krok w dobrą stronę 😉
A tu wspomniane już lalki-chustonoszki 🙂 Fajne, prawda?
Nasza wycieczkowa ekipa tego dnia była taka:
* * * Oprócz wystaw czasowych w Galerii Historii Miasta można zobaczyć również dwie wystawy stałe – śląską chatę i historię jastrzębskiego węgla. Są to małe wystawy, w sam raz na kilkunastominutowe zwiedzanie z dzieckiem.
Gdyby ktoś się nie domyślił – poniższe zdjęcie przedstawia św. Barbary… 😉
Na wystawie o górnictwie jest coś w sam raz dla dzieci – na multimedialnych ekranach maluchy (dorośli też, bo są różne poziomy trudności) mogą ubrać górnika w strój galowy, ułożyć puzzle czy rozwiązać quiz.
Po jakiejś godzince spędzonej na zwiedzaniu jeszcze zrobiłyśmy sobie mały spacer. Towarzyszyły nam w nim… wiewiórki! Jest ich w Parku Zdrojowym pełno, zarówno tych rudych, jak i czarnych.
Hania, która dostała w muzeum kolorowankę, oczywiście JUŻ musiała zacząć kolorować (kredki ma zawsze przy sobie). No cóż, każde miejsce dobre 😉
* * * Miejski Ośrodek Kultury – Galeria Historii Miasta, ul. Witczaka 4, Jastrzębie-Zdrój, www.mok.jastrzebie.pl Wystawy stałe: śląska chata i dzieje jastrzębskiego górnictwa. Godziny otwarcia: poniedziałek-piątek, 8.30-17.30. Wstęp wolny.
Lalki świata, wystawa czasowa w Galerii Historii Miasta (ze zbiorów Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach), czynna do 14 marca. Wstęp wolny.
* * * A NA KONIEC MAM WIELKĄ PROŚBĘ!!! Mamy świetny projekt powstania placu zabaw w Rybniku – żeby otrzymać 50 tysięcy złotych na ten cel potrzebujemy WASZYCH GŁOSÓW. Wystarczy kliknąć w link, oddać i potwierdzić swój głos. Co więcej, można to robić codziennie! Wierzę, że z waszą pomocą uda nam się wygrać. Głosować można tutaj.